Sanatorium

group exhibition

The Pan Tadeusz Museum, Wrocław

Zimą 2020 roku w Europę uderza pandemia COVID-19. Na początku marca wirus oficjalnie dociera do Polski. Rząd zamyka granice, galerie, galerie handlowe, szkoły, restauracje, kawiarnie i lasy. Obowiązuje zakaz działalności kin, teatrów, domów kultury, zakładów fryzjerskich, salonów tatuażu i muzeów. Zgromadzenia „powyżej dwóch osób” są równie surowo wzbronione. Zaczyna się codzienne odliczanie oficjalnie zarażonych i zmarłych na „współistniejące choroby”. Ulice pustoszeją, ciszę komentują przemykające w oddali karetki. Radiowozy, dla równowagi, w zwolnionym tempie toczą się przez osiedla, podpowiadając (z troską, acz stanowczo) przez megafon „Lepiej nie wychodź, obywatelu!” Drony z kamerami patrolują parki, namierzając aspołeczne grupki przy rachitycznych ogniskach. Na nadrzecznych bulwarach wyłapuje się ostatnich spacerowiczów. Zmęczony minister panuje nad krajem, tłumacząc cierpliwie, jak jest. Słowa „społeczny”, „maseczka”, „odmrozić”, „łokietek” i „krzywa” na zawsze zmieniają znaczenie.

Wrocławscy artyści, jak wszyscy, zostają zamknięci w domach. Jak większość z nas, wewnętrznie emigrują, zniesmaczeni grozą, która im wyłączyła kraj. Uczą się mieszkać w mieszkaniach, próbując oswoić swoje prywatne, złowieszczo wygodne więzienie. Widzą i opisują. Poprosiliśmy kilkoro z nich, żeby nam pokazali, co w tym czasie tworzyli, i spytaliśmy, jak pamiętają ten uskok rzeczywistości. Rozmawialiśmy w ostatnich dniach czerwca 2020 roku, podczas trwającej epidemii, tuż po oficjalnym potwierdzeniu na najwyższym szczeblu, że „tego wirusa nie trzeba się bać”. Chcieliśmy zapisać to doświadczenie, zanim je zapomnimy.

// EN The daily countdown of officially infected and deceased persons begins. The streets become empty, silence is commented by ambulances alarm signals. Police car slowly roll through the estates, prompting (with care, but firmly) through the megaphone “You better not leave, you citizen!” Drones with cameras patrol parks, targeting antisocial groups illegally gathered together. The last walkers are caught on the riverside boulevards. The tired minister controls the country, patiently explaining how it is. The words “social”, “mask”, “defrost”, “elbow” and “curve” forever change the meaning.

Like all artists in Wrocław, they are locked up in their homes. Like most of us, they emigrate internally, disgusted with the terror that turned them off. They learn to live in apartments, trying to tame their private, ominously comfortable prison. They see and describe. We asked several of them to show us what they were creating at the time, and asked how they remembered this fault of reality. We talked in the last days of June 2020, during the ongoing epidemic, shortly after the official confirmation at the highest level, that “this virus does not need to be afraid”. We wanted to save this experience before we forget it.

EXHIBITIONS